smarkate święta
Komentarze: 1
I po swietach, jutro do pracy...
Mialy byc inne, mielismy odwiedzic rodziny, znajomych, a skonczylo sie na siedzeniu w domu. Meza rozlozylo mi kompletnie, w Wigilie jeszcze jakos sie trzymal, ale wczoraj i dzis juz nawet na oczy nie widzi. Tak ma, ze jak jest przeziebiony to rzuca mu sie na oczy i dostaje swiatlowstretu. Wiec juz oczywiste bylo, ze z takim prątkującym i smarkatym facetem nigdzie nie bede wedrowac.
Coraz czesciej mysle o tym jaki byl ten rok. Jakas nostalgia mnie naszla, moze to te melodie w radiu, a moze inne blogi na ktorych tez jakos tak podsumowujaco caly rok. Troche dziwnie bylo, momentami fascynujaco, ale chyba za bardzo sie zamotalam...ale moze o tym kiedy indziej, do konca roku jeszcze ciut, jeszcze czas na wspomnienia :-)
Dodaj komentarz